KRZYSZTOF KOKOT
D R Z E M K A
Nie spać sołtysie, nie spać…
Sołtys dopiero przed chwilą znalazł zaciszne miejsce, gdzie opierało się popołudniowe słońce i zmogła go poobiednia drzemka. Leniwie otwarł jedno oko, potem drugie i jak nie skoczy na równe nogi. Na podwórku stoją czarne Mercedesy, a przed nim w garniturach i pod krawatami cała gromada notabli…wójt, starosta, poseł. Wokół kręcą się media rejestrując każdy krok, każdą chwilę.
-Matko Bosko co się dzieje – przeleciało mu po głowie.
Pierwszy odezwał się wójt:
-Witamy, witamy sołtysa najbogatszej wsi w Polsce! – zaczął z namaszczeniem.
Potem już wszyscy podchodzili z gratulacjami, poklepywali po plecach, całowali z dubeltówki. Aparaty pstrykały, mikrofony na wyciągniętych rękach; Tygodnik, Alex…
– Szanowny Panie Sołtysie – z namaszczeniem powiedział starosta – chcieliśmy panu zakomunikować, że na tych polach, hen w stronę Długopola i Ludźmierza, nasi geolodzy odkryli spore złoże ropy naftowej, nadające się do eksploatacji przynajmniej przez kilkadziesiąt lat. Właśnie zapadły decyzje o jak najszybszym stawianiu szybów naftowych, co powinno uratować nasz kraj przed importem drożejących węglowodorów.
– Tu, o pod tym brzozowym lasem, niedługo zrobimy odwierty, skąd ropa będzie tłoczona rurociągiem pod maruszyńską skarpę – dodał wójt.
– W najbliższym czasie jedziemy do Warszawy zatwierdzić budowę rafinerii – z optymizmem dodał poseł.
– Ależ panowie, co za ropa , co za rafineria i to nad potokiem, blisko Rogoźnickiej Skałki?
Jestem całkowicie zaskoczony – bąkał pod nosem zdziwiony sołtys.
– Już wy się nie martwcie. Fachowcy to dobrze rozpracowali. Rafineria potrzebuje wody, stąd
pomysł wykorzystania rzeczki, która i tak wam dokucza, zabierając co wiosnę spory kawał pól uprawnych i łąk. Z rafinerii wykorzystana woda poleci rurociągiem aż do Dunajca, a tam, to już nie wasz problem – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu starosta.
– A Skałkę, to albo zasypiemy, albo – jak będą pieniądze z ropy – zamkniemy w szklanej kopule, wprowadzimy bilety…
– Jeszcze obok postawcie karuzele i watę cukrową – odszczeknął sołtys.
-Najważniejsze jest to, że będziemy mieli w powiecie najbogatszą wieś w Polsce i to wy będziecie tu zarządzać ku chwale ojczyzny – zreasumował poseł.
-Pewnie nie obędzie się bez drobnych problemów, ale per saldo wszystko się będzie opłacało.
Zapewne reaktywujemy linię kolejową. Cysterny będą dojeżdżać do stacji Rogoźnik –Petro,
wieś dostanie kanalizację i oczyszczalnie ścieków – ciągnął wójt.
– No i nową drogę szybkiego ruchu na odcinku Pcim – Rogoźnik, a nawet wydzierżawimy wasz plac na lądowisko dla helikopterów? Kto to wie? – wyliczał starosta.
– Panowie, ale ludzie tego nie wytrzymają. Przyzwyczajeni do spokoju, świeżego powietrza…
Odpowiedzi nie było. Panowie wsiedli do limuzyn, trzasnęły drzwi.
Nie spać sołtysie, nie spać…
Sołtys skoczył na równe nogi i ryknął, jak nigdy:
– Żadnej ropy, żadnych cystern!
Przyjechaliśmy tylko opróżnić szambo! – usłyszał.
– Sen mara, Bóg wiara – wymamrotał pod nosem. Rozejrzał się po swoim podwórku, popatrzył na nieodległe łąki i bielące się brzozy. Wciągnął całą piersią górskie powietrze.
– To może po jednym?
Był tak szczęśliwy, że nie usłyszał odpowiedzi.
© Krzysztof Kokot, 2022
ZOBACZ FILM.